Internet to nie zabawka - jak niektórzy myślą. Każdy komputer podłączony do sieci jest narażony na ataki z każdej strony. Wcale nie musisz być milionerem, celebrytą czy właścicielem dużego biznesu. Ataki na nasze dane i złośliwe oprogramowanie nazywane potocznie wirusami to nielegalny i trudny do namierzenia sposób na zarobienie pieniędzy przez hakerów. 

Czy możemy się zabezpieczyć w 100%? 

Odpowiedź jest prosta – nie. Możemy jedynie zmniejszyć ryzyko pozostania potencjalną ofiarą. Posiadanie chociaż podstawowego oprogramowania antywirusowego ostrzeże nas przed częścią podejrzanych plików lub witryn internetowych, ale to nasza wiedza i czujność jest tutaj najlepszą bronią, której nie zastąpi nawet najlepszy program.

Co powinniśmy wiedzieć?

Przede wszystkim musimy znać podstawowe rodzaje ataków i pułapek jakie czekają na nas w sieci. Nie sposób znać wszystkie, ale chociaż podstawowe i te najbardziej popularne. Atakować można nie tylko komputery, ale też nasze strony internetowe, sklepy internetowe i urządzenia mobilne (telefony, tablety). 

Zacznijmy od podstawowych ataków z jakimi możemy się spotkać podczas codziennej pracy na komputerze. 

- Skrzynka pocztowa – w dzisiejszych czasach otrzymujemy ogromne ilości wiadomości e-mail. Jeśli korzystamy z bezpłatnego hostingu poczty e-mail, to zapewne w umowie, mamy zawarte reklamy partnerów, które dostarczają nam ekstra kilka maili dziennie z ofertami. Te wiadomości są akurat w większości bezpieczne i są zwykłą reklamą, która zaśmieca nam skrzynkę. Dużo gorsze są wiadomości, które dostajemy od osób trzecich, które dowiedziały się o naszym adresie mailowym przypadkowo, lub kupiły sobie pewną „bazę” adresów od firm, które zajmują się tego typu działalnością – ale o tym później. Tutaj już nie ma kontroli nad treścią tych wiadomości i możemy dostać dosłownie wszystko. Często są to oferty dziwnych produktów, bez obrazków – sama treść i jakiś link, np. reklama soczewek, płynu do czyszczenia, poniżej jest link, który prowadzi do nieznanej strony, z której możemy pobrać złośliwe oprogramowanie bez naszej wiedzy. Drugim rodzajem zagrożenia z jakim możemy się tu spotkać są łudząco podobne wiadomości od firm podszywających się pod duże firmy np. kurierskie, telekomunikacyjne, czy jakiś sklep. W tych wiadomościach mamy do czynienia z groźbami o windykacji, nieuregulowanym rachunku lub fakturą czy liście przewozowym od kuriera, który zawarty jest w załączniku lub linku. Załączniki, które są złośliwym oprogramowaniem w większości możemy rozpoznać po rozszerzeniu pliku (końcówce nazwy po kropce) – jeśli jest to jakiś *.zip, *.docx, *.7z, *.rar to możemy być pewni, że jest to wirus. Jedynym wyjątkiem będzie wiadomość na którą czekamy od znajomego, który spakował dla nas do skompresowanego archiwum *.zip jakąś paczkę plików – np. zdjęć z wakacji. Trzecim rodzajem często spotykanych wiadomości są maile z dziwną treścią o jakimś spadku na nierealną kwotę, lub z prośbą o pomoc w ciężkiej sytuacji, tam próbują od nas wyciągnąć nasze dane, aby je potem wykorzystać przeciwko nam. Zdarzają się też wiadomości od ‘hakerów’, którzy grożą nam, że mają nasze intymne zdjęcia i próbują wyłudzić od nas pewną kwotę np. w bitcoinach lub innej walucie, grożąc, że jeśli tego nie zrobimy to zdjęcia pójdą w świat i do naszych znajomych. Z reguły jest to oczywiście zwyczajne kłamstwo i próba wyłudzenia, ale pamiętajmy aby na wszelki wypadek zasłaniać kamery w naszych urządzaniach jeśli z nich nie korzystamy. Nieautoryzowane włączenie kamery jest rzadko spotykane i z reguły wymaga naszej zgody, ale warto przeciwdziałać tego typu działaniom. Podsumowując - jesteśmy bezpieczni po odczytaniu wiadomości, ale po kliknięciu w link lub otworzeniu zawartości załącznika już nie. Dlatego jeśli nie znamy autora wiadomości, niech nas ciekawość nie kusi – usuńmy tą wiadomość zanim narazimy się na niebezpieczeństwo.

- Przeglądarka internetowa – to największe źródło zagrożenia. Przeglądając Internet mamy nieograniczoną możliwość natknięcia się na niepożądane strony. Tutaj niestety czasem nasza wiedza i intuicja może zawieźć, bo jednego dnia przykładowa zaufana strona internetowa, którą codziennie odwiedzamy jest bezpieczna, innego dnia może okazać się, że została zaatakowana i internauci zostają narażeni. Tutaj z pomocą przyjdzie dobre oprogramowanie antywirusowe, które ostrzeże nas o lukach w zabezpieczeniach witryny lub o złośliwym oprogramowaniu. Najwięcej zagrożeń czyha na stronach internetowych, które mają bardzo dużo reklam i wyskakujących okienek – często różne dziwne reklamy próbują nas zwabić informacjami o wygranych, loteriach, czy jakąś mało realną okazją. Nie ma nic za darmo, więc strony które udostępniają nam treść, za którą normalnie powinniśmy zapłacić (np. transmisje online kodowanego kanału satelitarnego), muszą zarobić na nas poprzez zmuszenie do kliknięcia w reklamę, zachęcenia do pobrania aplikacji, obejrzenia kilku reklam wideo. To samo tyczy się stron o treści erotycznej, lub sklepów internetowych, które oferują nam markowe produkty w niemożliwie niskich cenach (np. nowy model butów firmy Nike przeceniony z 599zł na 80zł). Wtedy powinna zapalić nam się lampka ostrzegawcza, że lepiej poszukać bardziej wiarygodnej oferty i nie podawać swoich danych, a tym bardziej danych karty kredytowej. 

Na chwilę wrócę do tematu firm, które wyłudzają nasze dane, aby potem je sprzedać innym firmom jako całą bazę – np. firmie, która prowadzi prezentacje i sprzedaż garnków, lub jakiś super materacy do spania. Jeśli nasze dane tam się pojawią, wtedy dzwoni do nas miła Pani i za wszelką cenę próbuje nam wcisnąć jakiś produkt, lub umówić nas na prezentację produktu, znając już część naszych danych takich jak region, w którym mieszkamy lub często też imię i nazwisko. Jak 


Treść została opublikowana 26/02/2021